Notatki z pożogi.

Świat wokół skurczył się i zagęścił. Powierzchnia jest niespokojna, wzburzona, jakby gdzieś obok obsunęła się płyta tektoniczna i nadchodziło tsunami. Nasze fundamenty są twarde, ale kruche, poklejone taśmą, bo nikt nie chce inwestować w porządne naprawy. Nic dziwnego, że się rozpadają. Potykam się w tym zamieszaniu codziennie o setki słów i obrazów i rozumiem ze... Czytaj dalej →

Światło i Szum.

Jednej listopadowej nocy drzewa zrzuciły wszystkie liście. Rano wyszłam z domu i natknęłam się tylko na sterczące na boki, łyse gałęzie. Pomyślałam, że teraz zamiast liści, na drzewach wyrosną światła, jak to zawsze dzieje się na koniec roku i nie pomyliłam się ani trochę. Zanim ostatnie liście zebrano do plastikowych worków, żeby nie mogły rozłożyć... Czytaj dalej →

Ostatnie.

Moje myśli krążą ostatnio wokół jednego tematu. Chcę o nim napisać, ale blokuje mnie przekonanie, że właściwie nie mam na ten temat za wiele do napisania. W ogóle często mam taką blokadę. Chciałabym podzielić się tyloma myślami, a i tak porzucam te tematy, bo nie potrafię wyobrazić sobie sklecenia o nich kilkudziesięciu zdań. A może... Czytaj dalej →

Blues o 4 nad ranem

Znowu lato. Gęste powietrze przykleja się do lepkiej skóry. Wchodzi wszystkimi otworami ciała, przez nos, przez usta, przez uszy, rozchodzi się po tkankach miękkich i kościach, dociera nawet do mózgu i sprawia, że lato to stan umysłu. Zapachy są intensywniejsze, wszystko pachnie mieszanką potu i kurzu, światło jest jaśniejsze, barwy bardziej nasycone. Cały świat jest... Czytaj dalej →

Nie wierzę.

Nie wierzę w autorytety, tytuły ani grube, zakurzone księgi. Nie potrzebuję w życiu ich prawd. Ich prawdy nie pasują do mojej. Ich prawdy rozciągają się jak stara guma próbując dopasować do zmieniającej rzeczywistości, a z pęknięć na powierzchni wychodzą insekty. Ich prawdy lepią się i cuchną wszystkimi rodzajami lęku. Każde ich dotknięcie zostawia w tobie... Czytaj dalej →

Nie chcę spłonąć.

Za moim oknem już nie tańczą zielone liście. One wszystkie opadły odsłaniając szare konary i spróchniałą szopę sąsiadów. Nocna wędrówka księżyca po niebie wciąż się odbywa, a ja wciąż ją czasem obserwuję i jest to chyba jedyna pewna rzecz w moim obecnym życiu. Cokolwiek się wydarzy, grawitacja wciąż tu będzie, będzie Księżyc krążący wokół Ziemi... Czytaj dalej →

Moje ciało nie jest moje.

Dziś od rana czekałam. Czekałam, aż ktoś zadecyduje, czy usunięcie z mojej macicy płodu, którego wrodzone wady nie pozwolą mu na przeżycie po urodzeniu, jest legalne. Nie bardzo rozumiem, dlaczego decydować o tym ma ktoś, a nie ja, ale widać tak ułożony jest świat. No więc czekałam i okazało się, że nie. Że to nie... Czytaj dalej →

Miła rzeczywistość online.

Okna mojego mieszkania wychodzą na wschód. Przy oknie stoi biurko, a na nim komputer, przy którym siedzę często, do późna. W kącie stoi drapak na którym zwykle śpi kot - Jednooczka, lat osiem, umaszczenie pingwinkowe. Ten kąt mojego mieszkania to ostatnio moje ulubione miejsce, moje okno na świat nie tylko ten prawdziwy, tworzony przez korony... Czytaj dalej →

Ile ważą słowa.

Kiedy byłam mała zbierałam pieczołowicie wszystkie słowa. Uważałam, że słowa można przyjąć za pewnik, bo przecież skoro ktoś je wypowiada, to na pewno są prawdziwe. Przez cały dziecięcy i nastoletni czas kierowałam się w życiu tym, co mówili do mnie inni, zwykle starsi, mądrzejsi, bardziej doświadczeni i pakowałam ich słowa do bagażu, który codziennie przy... Czytaj dalej →

Duszno tutaj.

Pamiętam to bardzo dobrze. Miałam 6, 7, 8 lat. Zresztą, co za różnica. Regularnie budził mnie kaszel. Kaszel, na który nie pomagał syropek reklamowany przez uśmiechniętą panią w telewizji. Kaszel, przez który z oczu płynęły łzy, który zatykał drogi oddechowe i powodował odruch wymiotny. Astma. Pamiętam, że przychodziła wtedy do mnie mama z całym arsenałem... Czytaj dalej →

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑