Letnie wieczory są nieuchwytne. Wydają się zmarnowane, nieważne, co bym robiła. Letnie wieczory wydają się niepowtarzalne. W powietrzu unosi się zupa z kurzu, słońca i pradawnej magii. W betonowej klatce miasta natura budzi się i zabiera co się jej należy, powoli, ale skutecznie. Jeszcze bardzie widzę to we Włoszech, gdzie lipcowe, bezlitosne słońce topi pomniki... Czytaj dalej →
Duszno tutaj.
Pamiętam to bardzo dobrze. Miałam 6, 7, 8 lat. Zresztą, co za różnica. Regularnie budził mnie kaszel. Kaszel, na który nie pomagał syropek reklamowany przez uśmiechniętą panią w telewizji. Kaszel, przez który z oczu płynęły łzy, który zatykał drogi oddechowe i powodował odruch wymiotny. Astma. Pamiętam, że przychodziła wtedy do mnie mama z całym arsenałem... Czytaj dalej →