Miła rzeczywistość online.

Okna mojego mieszkania wychodzą na wschód. Przy oknie stoi biurko, a na nim komputer, przy którym siedzę często, do późna. W kącie stoi drapak na którym zwykle śpi kot – Jednooczka, lat osiem, umaszczenie pingwinkowe. Ten kąt mojego mieszkania to ostatnio moje ulubione miejsce, moje okno na świat nie tylko ten prawdziwy, tworzony przez korony drzew bujające się na wietrze za szybą, ale też świat który tworzę w swojej głowie czytając, słuchając, oglądając, rysując i rozmawiając. Za zegar służy mi księżyc. Kiedy za oknem widzę jego jasne światło wiem, że od dawna powinnam już spać, ale jeszcze nigdy nie posłuchałam jego wezwania. Ze snem jestem ostatnio na bakier. Śpię dużo, ale nie tak. Mój sen jest poszarpany jak stary sweter. Zwykle czekam na niego do rana. Czasem przychodzi po południu. Czasem po południu dopiero odchodzi. Sypiam dwie godziny, sześć, albo dwanaście. Fazy snu porozsypywały się i pomieszały. Już dawno przestałam budzić się wypoczęta. Budzi mnie dźwięk budzika, kiedy muszę iść rano do pracy, albo budzą mnie obrazy w mojej głowie, kiedy nic nie muszę. Jaskrawe sny, nowa, zmyślona rzeczywistość, czasem miła, czasem niepokojąca. Moje śledzenie wędrówki księżyca po niebie trwa już od jakiegoś czasu i chociaż noc sprzyja mojej produktywności i skupieniu, to nie sprzyja mojemu zdrowiu fizycznemu i psychicznemu. Wciąż szukam złotego środka, dzięki któremu upakuję pracę i motywację w jednym czasie. Życie w swojej własnej strefie czasowej, nieodpowiadającej żadnej realnej, ziemskiej strefie, nie stwarza problemów, kiedy prowadzi się życie w trybie online, a do takiego trybu zredukowałam prawie wszystkie swoje czynności życiowe od początku pandemii. Rzeczywistość online, którą sobie stworzyłam, jest bardzo miła. Są w niej ludzie, którzy nie obrzucają innych pomidorami za odmienne zdanie. Grupy, w których problemy rozwiązuje się przez jasne komunikowanie swoich potrzeb. W mojej rzeczywistości jest dużo muzyki różnych rodzajów. Jest w niej koncert skrzypcowy Sibeliusa, który sprawia, że nie mogę oddychać jakby ktoś wlał mi do płuc wiadro gorącej wody, a zaraz potem okazuje się, że jednak mogę, a cała ta woda uchodzi ze łzami. I jest w niej Watermelon Sugar, bo dlaczego nie. W mojej rzeczywistości jest dużo śmiesznych memów, zdjęć puchatych kotków i książek, w których zawarta jest cała mądrość tego świata. Obok mojej miłej rzeczywistości online, żyje też ta mniej miła, w której muszę pracować. Ale nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, dopóki moja miła rzeczywistość jest na wyciągnięcie ręki. Z moją miłą rzeczywistością online jest tylko jeden problem.

Ona nie jest prawdziwa.

I tak bardzo, jak zawodzi mnie prawdziwy świat, w którym żyję, i tak bardzo jak zdaję sobie sprawę z ulotności mojej miłej rzeczywistości online, tak trudno jest mi czasem znaleźć balans między tym co trzeba, a tym, co się chce. Nie wiem ile razy trzeba odlecieć za wysoko i ile razy trzeba pacnąć w ziemię i obić sobie kość ogonową, żeby osiągnąć równowagę, ale jak się kiedyś dowiem, to napiszę [czyt. nigdy].

Czy ten wpis ma jakieś sensowne podsumowanie? Chciałabym. Chciałabym mieć przepis na wszystko i moc zmian, a tymczasem udało mi się jedynie pozbierać myśli. Chociaż to już właściwie całkiem spore osiągnięcie. Stąd już mały krok do pacnięcia w ziemię.

Zdjęcie autorstwa Tim Grundtner z Pexels

Jedna myśl w temacie “Miła rzeczywistość online.

Add yours

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑