Nikt na to nie zasłużył.

Chciałam naukowo podejść do tego tematu. Powiedzieć Wam, że to wszystko dzieje się w naszej głowie, że to wszystko zależy od stężeń różnych substancji w naszym mózgu. I to wszystko prawda. To mózg jest centralą sterowania naszym zachowaniem. Kontroluje co i jak intensywnie czujemy, jak reagujemy na bodźce zewnętrzne, jak radzimy sobie w sytuacjach kryzysowych i jak działamy na co dzień. I nie ma znaczenia, czy przechodzisz właśnie trudny okres, czy jesteś szczęśliwym człowiekiem, twój mózg może nagle ogłosić strajk. Tak, jak każdy inny narząd. Tak jak wątroba, nerki czy serce. Żyjemy w niesamowicie skomplikowanych czasach, często dajemy z siebie więcej niż możemy, wisi nad nami widmo katastrofy klimatycznej, epidemii i wojen, świat zmienia się tak szybko, że fundamentalne prawdy wpojone przez rodziców za maleńkości, okazują się w najlepszym wypadku bezużyteczne, w najgorszym – zupełnie nieprawdziwe. To wszystko nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie naszego mózgu. Bywa, że w pewnym momencie po prostu się przewracamy i tylko niektórym udaje się wstać.

Przetrwałam.

Nie wiem, kiedy to się stało. Chyba nie było jednego momentu. Wiem, że najpierw byłam zła. Nieprzyjemna w obyciu jak papier ścierny. Później zaczęłam płakać. Płakałam dużo. Płakałam wieczorami i w drodze z pracy. Nie mogłam przestać. Czasem nie płakałam, bo byłam już bardzo zmęczona. Leżałam i patrzyłam w sufit godzinę, dwie, czasem sześć. Czasem chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Przecież ludzie pomyśleliby, że jestem wariatką. Czasem leżałam i bałam się, że umrę, że moje serce nagle przestanie bić. Ten irracjonalny lęk czasem towarzyszył mi parę dni. Czasem czułam, jakbym biegła maraton i nie mogła się zatrzymać mimo ogromnego zmęczenia. Wtedy leżałam skulona, obejmując rękami głowę, a serce biło mi szybko. Chciałam wtedy kopać i machać rękami, żeby uratować się przed tym sztormem. Wypłynąć na powierzchnię. Ale gdy tylko puszczałam głowę czułam, jakbym była odsłonięta, a gdzieś w mroku czaiło się coś złego. Niektórzy ludzie wywoływali u mnie ból. Gdzieś w środku głowy, więc drapałam ręce zostawiając paznokciami czerwone ślady, żeby ból fizyczny zatrzymał spustoszenie w mojej głowie. Czasem wszystko było obojętne. Kiedy wchodziłam na stację metra było mi obojętne, czy wsiądę do pociągu, czy pod niego wpadnę. Nigdy nie planowałam samobójstwa. Po prostu życie się toczyło, a ja byłam tylko obserwatorką. Co za różnica, czy umrę, czy nie. Poza tym ból. Ból fizyczny, spowodowany chorobą. Nikt nie lubi, jak go boli. Mnie bolało, boli dalej i prawdopodobnie będzie boleć. Codziennie. Z zewnątrz nic nie było widać. Chodziłam normalnie do pracy. Obroniłam jedną pracę magisterską. Potem drugą. Spotykałam się i rozmawiałam ze znajomymi, a jednocześnie nikogo przy mnie wtedy nie było. Samotność. Wszystko działo się w mojej głowie. W mózgu. Przeklęte neuroprzekaźniki. Wiedziałam, że nie chcę żyć tak dłużej. Wiedziałam, że z miejsca, w którym jestem prowadzą dwie drogi, ale tylko jedna kończy się happy endem. Poszłam po pomoc do psychiatry i psychoterapeuty. Przetrwałam. Dziś jestem szczęśliwa i jestem silniejsza niż kiedykolwiek.

Mówienie o depresji i szerzej, o chorobach psychicznych, przestaje być powoli tematem tabu. Coraz więcej ludzi zgłasza się po pomoc. W Polsce na depresję cierpi ok. 3% społeczeństwa [1]. Statystyki wahają się w zależności od płci, miejsca zamieszkania, czy wieku. Niemniej musimy pamiętać, że statystyki opierają się tylko na tych osobach, które zgłosiły się po pomoc. Ile się nie zgłosiło? Ile dalej cierpi, a ile postanowiło zakończyć cierpienie i tym samym zakończyć swoje życie? „W Polsce w 2016 r. śmiercią samobójczą zginęło więcej osób niż w wypadkach drogowych. W 2016 r. Komenda Główna Policji odnotowała 9861 prób samobójczych, z czego 5405, zatem blisko 55% przypadków, zakończyło się zgonem (o 283 mniej niż w 2015 r.). Mężczyźni popełnili 4638 samobójstw (85,8% przypadków), a kobiety 767. Samobójstwa częściej popełniano w miastach (56,1%) niż na wsi (43,9%.).” [2] Dlaczego dane z 2016 r.? Innych nie znalazłam. Czy 9861 osób to dużo? W skali populacji całej Polski – niedużo. W skali ludzi opłakujących śmierć bliskiej osoby – bardzo dużo. 9861 umarło tylko i aż dlatego, że nie wiedziało, jak dalej żyć. Szacowanie przyczyn samobójstw zawsze jest trudne, szczególnie jeśli próba samobójcza była udana, niemniej raport [2] wskazuje, że 1 na 3 osoby zmagała się z chorobami psychicznymi, w tym, możliwe, że z depresją.

Dlatego mam do Ciebie prośbę. Zapytaj czasem bliską Ci osobę, czy wszystko ok. Czy nie potrzebuje pomocy. Czy dobrze się czuje. Pokaż, że jest dla Ciebie ważna. Pamiętaj, że depresja nie „wygląda”. Osoba chora niekoniecznie musi spędzać 24 godziny w łóżku, odcinać się od ludzi, nie chodzić do pracy, na studia. Proszę nie mów takiej osobie, żeby wzięła się w garść, ani że inni mają gorzej. A jeśli to Ty prowadzisz nierówną walkę ze swoim mózgiem, to nie bój się prosić o pomoc. Jesteś najważniejszą osobą w swoim życiu.

[1] „Program zapobiegania depresji w Polsce na lata 2016-2020 (aktualizacja2018)” Ministerstwo Zdrowia
[2] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/statystyka-przyczyn-zgonow/zamachy-samobojcze-w-2016-r-,5,1.html

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: